Monthly Archives: wrzesień 2017

Zapewne nie raz zdarzyło Ci się doświadczyć negatywnych lub pozytywnych emocji, których zupełnie nie potrafiłeś ukryć. Mimo usilnych starań uspokojenia się, stan nasilał się a Twoje reakcje były zauważalne przez wszystkich wokół. O ile w przypadku pozytywnych emocji istnieje na to pewne społeczne pozwolenie, to w przypadku emocji negatywnych, brak kontroli może nieść za sobą wiele nieprzyjemnych konsekwencji. Wybuchy zazdrości mogą osłabić związek a zauważalne zirytowanie sprawi, że nie będą Cię respektować cię w miejscu pracy. Większość osób pragnie walczyć z nagłymi zmianami nastroju i nauczyć się kontroli emocji.
Kontrolowanie emocji wcale nie oznacza, że powinniśmy je lekceważyć. Wręcz przeciwnie. Rozumienie i rozsądne wyrażanie swoich uczuć to najlepszy sposób na pozbycie się nieprzyjemnych sytuacji i – przede wszystkim – wskazuje kierunek, w którym powinniśmy się rozwijać. Nie kontrolując emocji często zachowujemy się nieadekwatnie do sytuacji i podejmujemy pochopne decyzje.

Co najczęściej zdarza się w stresujących sytuacjach?

  • Zbyt gwałtownie reagujemy – można powiedzieć, że jest to lepszy sposób  niż tłumienie emocji. Szybka i niekontrolowana emocja może jednak nieść za sobą wiele konsekwencji. W takim stanie jesteśmy skłonni podjąć nieprzemyślane decyzje, których potem możemy pożałować lub wyrządzić krzywdę sobie i bliskim.
  • Tłumimy i ukrywamy emocje – gromadzimy negatywną energię i „buzujemy” w środku. Emocje jednak nie przepadają, a ich kumulacja może spowodować wybuch w najmniej oczekiwanym momencie.
  • Uciekamy – z pozoru przyjemny i efektywny sposób. Ucieczka od problemów nie oznacza jednak ich rozwiązania. Rzucanie się w wir obowiązków lub rozrywek sprawia, że boimy się zostać na chwilę w samotności. Część sięgnie również po używki, co może stać się pierwszym krokiem do uzależnienia.

Kontrola emocji i ćwiczenie inteligencji emocjonalnej są w stanie znacząco poprawić jakoś naszego życia. Osiąganie sukcesów i dobre samopoczucie zwykle zależą właśnie od nich – nierzadko bardziej niż od inteligencji lub udogodnień materialnych.

W jaki sposób możemy podjąć walkę z niechcianymi emocjami i nauczyć się je kontrolować?

1. Uświadom sobie bodziec. Każda emocja jest odpowiedzią na konkretną sytuację. Ciało migdałowate produkuje sygnał neuronalny, bo odebrało jakiś bodziec z otoczenia. Odkrycie tego bodźca nie należy do prostych zadań. Przede wszystkim dlatego, że sytuacje, które wywołują w nas gwałtowne emocje nie mają często punktu wspólnego. Czasem dotyka nas czyjaś wypowiedź, innym razem czyjeś zachowanie lub nawet przedmiot, który wywoła lawinę skojarzeń i niechcianych myśli. Kolejną trudnością jest spojrzenie na siebie obiektywnie i krytycznie. Nie jest proste uświadomienie swoich kompleksów lub lęków. Gwałtowne reakcje zwykle maskują to, czego się boimy i na czym nam zależy. Postaraj przeanalizować sytuację na chłodno. Co dokładnie – jaki gest, słowo, przedmiot – zadziałały niczym iskra. Patrz na siebie krytycznie – czego się boję, dlaczego nie podoba mi się to, dlaczego wolałabym, żeby tego nie było?

2. Skup się na emocjach. Najczęściej najpierw odkrywany istnienie emocji, a następnie skupiamy się na bodźcu. W świadomym poznawaniu swojej emocjonalności warto odwrócić ten proces. Kiedy dowiemy się, co nas rozpala, możemy skupić się na tym, co dokładnie odczuwamy. Nie chodzi tu o to, w jaki sposób reagujemy. Płacz, krzyk, drżenie dłoni – to reakcje fizyczne związane z uczuciami, które próbujesz w ten sposób wyrazić. Naukowcy wciąż próbują zawęzić listę ludzkich emocji do kilku podstawowych. Paul Ekman, amerykański psycholog i pionier w dziedzinie badań emocji i ich ekspresji, zauważył, że wyraz twarzy obrazujący cztery emocje (strach, złość, smutek i zadowolenie) jest rozpoznawany we wszystkich kulturach na świecie, co zdaje się pokazywać, że są one uniwersalne. Jedna z teorii dzieli emocje na dwie grupy – emocje pierwotne i wtórne. Do emocji pierwotnych należą pary smutek-radość, odraza-akceptacja, strach-złość, zdziwienie-oczekiwanie Emocje wtórne (wyuczone) to kombinacje tych podstawowych. Np. zazdrość może być wariacją strachu, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy.

3. Obserwuj się. Zarówno pod względem psychicznym – czyli o czym myślisz i co czujesz, jak i fizycznym – jakie symptomy zauważasz na zewnątrz. Nie staraj się pozbyć danego uczucia lub go osłabić. Zaakceptuj stan, w którym się znajdujesz. Obserwuj, co zmienia się w Twoim ciele – może napinają Ci się mięśnie karku, czujesz ucisk w przełyku, a może zaczynasz się rumienić?

4. Postaraj się wyrównać oddech, aby był równomierny i płynny. Jeżeli masz możliwość, wyjdź z pomieszczenia i spróbuj się uspokoić. Prędzej czy później, nie ingerując w emocję, zacznie ona opadać. Nie podejmuj żadnych działań do momentu, aż poczujesz kontrolę nad swoimi uczuciami. Rozważ inne sposoby reakcji niż ten, który wykorzystałbyś bez zastanowienia. Na pewno znajdą się minimum dwa wyjścia.

5. Pomyśl, co dalej. Jeżeli odkryjesz, co czujesz w danym momencie, spróbuj wyobrazić sobie kontrastową emocję. Na przykład jeśli odczuwasz złość, przypomnij sobie momenty, kiedy czułeś się usatysfakcjonowany z tego, co posiadasz. Spójrz na sytuacje z dystansem i nie bądź zbyt krytyczny w stosunku do siebie. Dzięki temu uda Ci się odkryć, do jakiego stanu dążysz i czego potrzebujesz. Zastanów się logicznie, jak możesz dążyć, żeby poprawić jakość swojego życia w tym obszarze. Możesz skonsultować się z psychologiem lub najbliższą osobą.

Wiele współczesnych badań wykazało, że umiejętności związane z inteligencją emocjonalną są odpowiedzialne nawet za 80% naszego życiowego sukcesu. To, jak się czujemy, wpływa na to jak się zachowamy i jak zostaniemy odebrani. Zarządzanie emocjami to ważna umiejętność w rozwoju osobistym.

anika-zinczukA ty, jak wyrażasz swoje emocje? Czujesz, że chcesz z kimś o tym porozmawiać?
Zapraszamy na konsultację z Aniką Zińczuk, naszą specjalistką od emocji. Zapisy 22 490 44 12 lub recepcja@strefamysli.pl

Jako opiekunowie, rodzice i nauczyciele przyzwyczailiśmy się do wizerunku dziecka uśmiechniętego, optymistycznego i beztroskiego. Przywykło się myśleć, że skoro dzieci nie mają na głowie czynszu, nie chodzą do pracy i nie muszą się o nic troszczyć, to nie mają powodów do zmartwień. Nic bardziej mylnego. Nawet bardzo małe dzieci mają w sobie emocje i uczucia, z którymi nie potrafią sobie poradzić.

Czym jest stres?

Stres jest stanem silnego pobudzenia na (znaczące dla nas) bodźce z otoczenia. Określa relację pomiędzy naszymi możliwościami, a tym, czego wymaga od nas sytuacja. Stres dotyka więc każdego, kto czuje się przytłoczony sytuacją – w tym dzieci. Dorośli często bagatelizują ten problem. Młodzi słyszą, że „to taki buntowniczy wiek”, „to minie”, „jesteś jeszcze młody”, „nie przesadzaj”, „ja w Twoim wieku…”. Intencje takich słów nie muszą być negatywne. Starsi zazwyczaj chcą w ten sposób przekazać życiowe doświadczenie i pokazać, że z perspektywy czasu, przeżywane dylematy nie są aż tak poważne. Brak zrozumienia rodzi poczucie braku bezpieczeństwa – to zaś pogłębia stres. Zapoznanie się z tematem dziecięcego stresu jest więc niezwykle ważne, aby stworzyć ciepły i bezpieczny dom.

Jak wygląda i co może powodować stres u dzieci?

W wieku przedszkolnym lęk wywołuje separacja od rodziców. Z upływem czasu, na młodym człowieku spoczywa presja społeczna, akademicka oraz oczekiwania rodziców-często rodzące niezdrową rywalizację. Jedną z najwyższych wartości staje się przynależność do grupy. Dziecko chłonie opinie innych i bardzo źle przyjmuje krytykę. Pojawiają się kompleksy dotyczące wyglądu, stanu majątkowego i walka o uznanie rówieśników.
Choć dzieci nie chodzą do pracy, część z nich czuje się wyczerpana i nie ma czasu na relaks. Zbyt dużo aktywności pozaszkolnej niesie odwrotny skutek od założonego – zamiast rozwoju, pojawia się, po prostu, stres. Czas w domu na odpoczynek i zabawę pełni w rozwoju niezwykle ważną rolę. Mały człowiek ma szansę uporządkować myśli i rozwinąć wyobraźnię. Przy wyborze zajęć dodatkowych warto porozmawiać z dzieckiem, czy na pewno tego chce, przemyśleć wady i zalety podjęcia decyzji o kontynuacji lub zrezygnowaniu z aktywności.
Stres u dziecka może być intensyfikowany przez zachowanie rodziców. Ciągłe kłótnie między rodzicami, narzekanie na pracę i problemy materialne wywierają wpływ na emocje dziecka, które zaczyna stresować się sytuacją. Nawet najbardziej pokojowy rozwód jest w stanie osłabić poczucie bezpieczeństwa i zaufanie. Warto więc ostrożnie wprowadzać dziecko w trudne tematy i unikać kłótni – zwłaszcza tych gwałtownych.
Dziecięcy stres powodować mogą treści, które pojawiają się w telewizji lub w Internecie. Tego niestety nie da kontrolować się w stu procentach, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z dzieckiem sprawnie posługującym się urządzeniami. Dzieci mogą natknąć się na sceny przemocy, klęski żywiołowe lub inne niepokojące treści. Kluczowa jest tutaj rozmowa i umiejętne wytłumaczenie, co dzieje się na ekranie i na czym polegają obserwowane zjawiska.

Nie jest łatwo zauważyć granicę między zwykłymi wahaniami nastroju a przeciążeniem związanym ze stresem. U młodszych dzieci wskazówką może być zmiana rytmu snu, nietrzymanie moczu, ssanie kciuka, dłubanie w nosie, zgrzytanie zębami. Do objawów zalicza się również częste przeżywanie niepokoju, bóle i zawroty głowy, dolegliwości żołądkowe, wybuchy gniewu, brak apetytu, apatia, omdlenia. Zestresowane dziecko nadmiernie reaguje nawet na błahe sytuacje, skarży się na koszmary lub zaniedbuje szkołę. Nieco starsi zaczynają kłamać, znęcać się nad słabszymi lub podważać autorytety (np. nauczyciela).

Jak pomóc dziecku ze stresem?

Zawsze staraj się znaleźć czas dla dziecka – bądź obecny, jeśli będzie chciało porozmawiać lub po prostu pobyć w tym samym pokoju. Nie wymuszaj od nich rozmów, nie stawiaj ich w sytuacji wstydliwej lub kłopotliwej – poczekaj na jego kolej. W momencie, kiedy sami przychodzimy wykończeni do domu i mamy dużo własnych problemów, jest naprawdę ciężko aktywnie zaangażować się w sprawy dziecka – ale pokazywanie zainteresowania pokazuje dzieciom, że są one ważne i kochane.

Spróbujcie znaleźć i określić powód zmartwień oraz w jaki sposób możecie jemu zapobiegać.

  • Wyjaśnij dziecku mechanizmy codziennego funkcjonowania. Jeśli dziecko boi się wizyty u dentysty – opisz mu dokładnie, co czeka go w gabinecie, porozmawiajcie o korzyściach i celach płynących z takiej wizyty.
  • Zaproponuj założenie pamiętnika, aby dziecko miało miejsce na wyrzucenie z siebie negatywnych emocji.
  • Możesz również powiedzieć coś o sobie, o swoim dniu i swoich chwilach smutku i radości. To sprawi, że dziecko będzie bardziej otwarte, aby mówić o swoich problemach.
  • Nie bój się ewentualnej wizyty u psychologa dziecka i rodziny.

To, co oczywiste dla doświadczonych ludzi, jest jeszcze zagadką dla najmłodszych. Jako rodzice i nauczyciele pamiętajmy, aby okazywać dzieciom troskę i bądźmy otwarci na udzielanie wsparcia. Rozsądne i empatyczne podejście dorosłych przygotuje najmłodszych do samodzielnego rozwiązywania problemów, dzięki czemu unikną wielu nieprzyjemnych sytuacji w przyszłości.

„Ludzie to wciąż niedokończone dzieła, które błędnie uważają, że jest inaczej” — mówi Daniel Gilbert, profesor psychologii na Uniwersytecie Harwarda i autor bestsellera Na tropie szczęścia. Ale to tylko połowa prawdy. Każdy z nas przynajmniej od czasu do czasu ma przeczucie, że tkwią w nas nieujawnione dotąd możliwości i talenty, dzięki którym – gdyby tylko nadarzyła się odpowiednia okazja – moglibyśmy uczynić nasze życie bogatszym, pełniejszym, bardziej interesującym… Jednym słowem – szczęśliwszym. To przeczucie czasem przybiera konkretną formę. Oczyma wyobraźni widzimy przyszłość, w której jesteśmy kimś innym – w innym miejscu i w innej sytuacji – niż w dniu dzisiejszym. Ta wizja ma swoja nazwę: marzenie.

Słowo „marzenie” w języku polskim pochodzi od słowa „mara”, czyli zwodnicze widziadło. Niezbyt przyjemne skojarzenie, prawda? Nie lepiej jest w innych językach, np. po angielsku określa się je słowem „dream”sen, czyli coś z czego i tak trzeba się zbudzić wcześniej lub później i powrócić do twardej rzeczywistości. Ale nie dajmy się zwieść słowom. To tylko symbol, pod który konkretną treść możemy podłożyć my i tylko my.

Zacznijmy od tego, czym marzenie – w takim sensie, w jakim chcemy tego słowa używać – nie jest. Nie jest „snem na jawie”, budowaniem zamków w chmurach i ucieczką w świat fikcji. Cechą snów na jawie jest to, że się powtarzają. Tworzysz sobie określoną fikcję i stale ją przywołujesz dla zniesienia stresu, którym napełnia cię rzeczywistość. Większość snów na jawie ma podłoże w niepokojach i niespełnieniu seksualnym.

Marzenie nie jest też czystą fantazją, choć ma z nią wiele wspólnego. Czysta fantazja jest kapryśna i nieukierunkowana, jak narowisty rumak. Mówi się przecież o „daniu się ponieść” lub o „popuszczaniu cugli” fantazji. A to bywa zabawne na krótką metę i raczej na bezpiecznym, miękkim gruncie.

Marzenie, o którym mówimy, to fantazja plus cel i determinacja. Każde działanie od niego się zaczyna. I nie jest ważne, że w ciągu życia zrealizujemy może jeden procent z tego wszystkiego, co zamierzamy. Co więcej, realizacja nie zawsze musi oznaczać spełnienie. Wprost przeciwnie, wymarzony przedmiot materialny zwykle cieszy nas krócej niż można by oczekiwać po wysiłku, jaki włożyliśmy w jego zdobycie, radość z egzotycznej podróży kończy się najdalej po paru tygodniach, dla niektórych już w samolocie do domu. Ale bez marzenia o przygodzie nigdy nie zdobylibyśmy się na trudy i ryzyko podróży.

Zresztą ta zdolność umysłu do „zapominania szczęścia” nie musi być czymś złym. George Loewenstein, ekonomista z Carnegie-Mellon wraz z izraelskim noblistą w dziedzinie ekonomii Danielem Kahnemanem doszli do tego wniosku badając psychologiczne aspekty podejmowania decyzji. Jak mówi Loebenstein: „’Szczęście to sygnał, za pomocą nasze mózgi motywują nas do działania. Tak samo, jak oko adaptuje się do natężenia oświetlenia, tak i my zostaliśmy zaprogramowani do powrotów do wciąż tego samego poziomu szczęścia. Nasz mózg nie próbuje być wiecznie szczęśliwy, on nas próbuje regulować”.’

Tak więc warto marzyć bez względu na wszystko i nigdy nie należy zniechęcać się niepowodzeniem tych marzeń, co do których już wiemy, że są nieosiągalne. Doceńmy te, dzięki którym udało się nam to, co się udało. I oddawajmy się następnym, pamiętając, że nie wystarczy mieć cel – trzeba jeszcze wyruszyć w drogę.

Jak powiada Joseph Conrad, wielki romantyczny marzyciel, trzeba „podążać za swym marzeniem, podążać wiecznie – zawsze…”.