BTSR – Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach

Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach
Czujesz, że ten temat Cię dotyczy? Umów się na wizytę z naszym specjalistą! 22 490 44 12

Psychoterapeuci czasem przypominają kardiologów. Nie dlatego, że zajmują się, między innymi, problemami sercowymi, ale dlatego, że, zapytani po kilku wizytach o radę, odpowiadają: „Proszę nie zapomnieć umówić się na następną wizytę”.

Porozmawiaj z przyjaciółmi, posłuchaj rozmów w kawiarni lub poczytaj wypowiedzi na popularnych forach, a z pewnością znajdziesz wielu ludzi, którzy kontynuowali terapię o wiele dłużej, niż na początkowo zamierzali. Według badań opublikowanych w 2010 roku w American Journal of Psychiatry, aż 11 procent terapii przedłuża się w nieskończoność, stając się ślepą uliczką dla pacjenta.

Zwolennicy długotrwałej terapii twierdzą, że ciężkie zaburzenia psychiczne wymagają wielu lat. To prawda, ale prawdą jest również, że wielu pacjentów nie cierpi na poważne zaburzenia. Lęk i depresja to najważniejsze problemy, z powodu których pacjenci szukają leczenia psychiatrycznego; schizofrenia znajduje się na dole listy. Większość ludzi szuka pomocy w przypadku konkretnych, uleczalnych problemów: utknęli w niewykonalnych zadaniach lub niespełnionych relacjach, nie mogą osiągnąć swoich celów, boją się zmian i są przygnębieni. Nie trzeba lat, aby dotrzeć do sedna tego rodzaju problemów. Niekiedy nie zajmuje to nawet całej sesji.

Założenia

Terapia może – i powinna – skupiać się na celach i wynikach, a ludzie powinni być w stanie ją ukończyć. Takie jest główne założenie nurtu psychoterapeutycznego zwanego „terapia skoncentrowana na rozwiązaniach” lub „terapia krótkoterminowa skoncentrowana na rozwiązaniu”. W skrócie: BTSR.
Podejście skoncentrowane na rozwiązaniach miało swój początek w latach siedemdziesiątych w USA. Głównymi jej twórcami byli Steve de Shazer oraz Insoo Kim Berg. W Polsce pojawiła się od 1990 roku, zdobywając od tamtego czasu popularność na uczelniach w ramach studiów psychologicznych, pedagogicznych i socjopedagogicznych, w praktyce pomocy społecznej, terapii uzależnień, przeciwdziałania przemocy w rodzinie, ale w niemałym stopniu również w zastosowaniach biznesowych. Nurt TSR propagowany jest w naszym kraju przez dwa główne stowarzyszenia: Polskie Stowarzyszenie Terapeutów Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach oraz Stowarzyszenie Psychoterapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach.

Czemu BTSR zyskała taką popularność?

Wielu pacjentów potrzebuje terapeuty, który prosi ich, by stawili czoła temu, co uważają za niewygodne, czyli o zmianę. Potrzebują uporządkowanych planów działania. Nie muszą rozmawiać bez końca o tym, jak się czują, lub o wspomnieniach z dzieciństwa. Niedawne badania przeprowadzone przez Narodowy Instytut Zdrowia i Opieki Społecznej w Finlandii wykazały, że „aktywni, zaangażowani i ekstrawertyczni” terapeuci pomogli pacjentom w przeciętnie krótszym czasie niż ich „ostrożni” koledzy. Takie podejście może nie być właściwe dla każdego pacjenta, ale wyniki opisane w badaniu fińskim są zgodne z doświadczeniem wielu praktyków.
Jeśli pacjentka przychodzi do mnie i mówi mi, że przez ostatni rok nie była zadowolona ze swojego chłopaka, nie pytam, jak niektórzy, „jak się z tym czujesz?” – mówi dr Jonathan Alpert, autor bestsellera Nie bój się: zmień swoje życie w 28 dni. – Wiem, co ona czuje. Właśnie mi powiedziała. Jest nieszczęśliwa. Kiedy pyta mnie, co powinienem zrobić, nie odpowiadam pytaniem zwrotnym: „Jak myślisz, co powinnaś zrobić?” Gdyby wiedziała, nie poprosiłaby mnie o radę. Zamiast tego pytam, czego może brakować w jej związku i szkicuję możliwe sposoby wypełniania luki w relacjach lub – nie da się tego wykluczyć – zakończenia jej w zdrowy sposób. Zamiast rozpamiętywać przeszłość i przywoływać historie z dzieciństwa, zachęcam pacjentów do znalezienia odwagi, by zmierzyć się z przeciwnikiem, podjąć ryzyko i zaakceptować zmiany. Moim celem jest dostarczenie pacjentom umiejętności potrzebnych do stawienia czoła lękowi przed zmianą, zamiast kiwać głową i pytać, jak się czują.

Popularnym nieporozumieniem jest przekonanie, że terapia polega na mówieniu o swoich problemach. Tak często robią pacjenci. I tak samo często prowadzi to do współuzależnienia. Terapeuta, oczywiście, zależy finansowo od pacjentów, a pacjent zależy od wsparcia emocjonalnego ze strony terapeuty. Dla wielu z nich satysfakcjonujące jest samo poczucie, że ktoś ich wysłuchuje. Ale jest różnica między dobrym samopoczuciem a zmienianiem twojego życia. Uczucie zaakceptowane i zatwierdzone przez twojego terapeutę nie popycha cię do osiągnięcia swoich celów. Wręcz przeciwnie, może nawet zachęcić cię do dalszego pogrążania się w dysfunkcji. Sesje terapeutyczne mogą działać jak spotkania w spa: mogą być relaksujące, ale niekoniecznie pomagają rozwiązywać problemy. Większość pacjentów potrzebuje nie oazy dobroci raz w tygodniu, ale inteligentnych strategii osiągnięcia realistycznych celów.

Klient i cele

Zwolennicy BTSR nie lubią nawet samego słowa „pacjent”. Wolą mówić o „kliencie”, nie poddającym się biernie działaniom terapeuty, ale stawiającym jemu i sobie samemu konkretne cele oraz posiadającym ku temu środki: własne zalety i mocne strony, zwane w technicznym języku TSR „zasobami”. Terapeuta nie musi „wiedzieć lepiej”. Prawdę mówiąc, nie musi wnikać w szczegóły problemu swojego klienta, ponieważ rolę eksperta przyjmuje ten ostatni. Chodzi raczej o wspólne z klientem odkrywanie jego umiejętności i talentów, pokazanie, jak z doświadczeń wydobywać rozwiązania użyteczne tu i teraz. Pojawianie się oporu w procesie terapeutycznym uznawane jest za błąd w sztuce. Zamiast stosować techniki bezpośredniej konfrontacji, terapeuta skłania klienta do sukcesywnego dokonywania małych, względnie łatwych do przeprowadzenia zmian.

Terapia skoncentrowana na rozwiązaniu nie determinuje z góry czasu terapii, jednak – jak sama nazwa wskazuje – stara się osiągnąć wyznaczone przez klienta cele w jak najkrótszym czasie. Ilość spotkań nie przekracza dziesięciu, chociaż proces może być rozciągnięty na miesiące. Są jednak i tacy terapeuci, którzy twierdzą, że dla wielu, jeśli nie dla większości osób, jedna sesja terapeutyczna może pozostawić narzędzia i zachętę do samodzielnego radzenia sobie z problemami. Na przykład pojedyncza sesja może być wszystkim, co jest wymagane, aby dać człowiekowi postanowienie zakończenia niszczącej relacji.

Najistotniejsze założenia BTSR dają się streścić w trzech maksymach:

  • Jeśli coś działa, rób tego więcej
  • Jeśli coś nie działa, spróbuj czegoś innego
  • Nie naprawiaj tego, co się nie zepsuło.

Oczywiście, klient w pełni świadomy swoich celów i zasobów oraz gotowy do zmian to pewien ideał. W praktyce terapeuta może mieć do czynienia również z typem „gościa” – uważającego, że on sam nie ma żadnego problemu, ale dla świętego spokoju ulegającego np. partnerowi przekonanemu o celowości terapii – lub „narzekacza” – klient niby świadomego problemu, ale zrzucającego rozwiązanie na kogoś innego. W pierwszym z tych przypadków trudno nawet określić cel spotkania. Terapeuta koncentruje się więc na budowaniu zasobów klienta i oczekuje na jego inicjatywę. W drugim – będzie starał się uszanować punkt widzenia klienta i eksplorować jego wyobrażenia na temat tego, co powinien w tej sytuacji robić.

W pracy z klientem pomocne są różne techniki: rozmowa „wolna od problemów” – kreująca własny obraz klienta jako człowieka posiadającego talenty, marzenia, zainteresowania i sukcesy – komplementowanie, koncentrowanie się na pozytywach, „pytanie o cud” (gdyby się zdarzył w twoim życiu, po czym to poznasz?), skalowanie własnego samopoczucia, poczucia własnej wartości, wiary w siebie itp. w celu unaocznienia klientowi potencjału zmian.

Oczywiście nawet najbardziej entuzjastyczni zwolennicy BTSR przyznają, że ma ona swoje ograniczenia. Być może najważniejsze jest to, czego oczekuje dany pacjent. „Jeśli klient przekroczy próg, spodziewając się długotrwałej terapii, zakończenie jej po jednej sesji nie będzie możliwe” – mówi dr Moshe Talmon, psycholog z Kaiser Permanente Medical Center w Hayward w Kalifornii, jeden z czołowych amerykańskich propagatorów podejścia jednosesyjnego. „Jednakże większość pacjentów po raz pierwszy odwiedzających kliniki nie oczekuje, że terapia potrwa długo.

Kto zatem może skorzystać z BTSR?

Ci, którzy chcą poradzić sobie z konkretnym problemem. Pacjenci, którzy przede wszystkim potrzebują potwierdzenia, że ich reakcja na niepokojącą sytuację jest normalna. Pacjenci, którzy w przeszłości z powodzeniem radzili sobie z problemami życiowymi, Pacjenci zmęczeni odczuwaniem „utknięcia” w reakcji na zdarzenia z coraz bardziej oddalającej przeszłości.

Nie jest to natomiast dobre rozwiązanie dla osób wymagających hospitalizacji, w tym pacjentów samobójczych, psychotycznych lub nietrzeźwych, cierpiących na depresję maniakalną i schizofrenię. Ci będą wymagać długotrwałej terapii.

Jednakże dla większości najlepszą radą może być stare chińskie powiedzenie: „Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego, małego kroku”. Jeśli terapeuta osiągnie tylko tyle, żeby pacjent ten pierwszy krok postawił, to często jest to właśnie wszystko, o co w każdej terapii chodzi.